Śmierdzące wody Jezioro Lemańskiego

Jezioro Lemańskie, o czym wie już chyba każdy mieszkaniec Szczytna i powiatu, stało się ulubionym miejscem kąpieli naszych morsów. Korzystają oni z ogólnie znanej i dość tłumnie odwiedzanej latem plaży, gdzie wykuli dość spory przerębel. Niedawno pisaliśmy o tym, że żegnali oni stary rok sylwestrową kąpielą. Nad jeziorem szczycieńskie morsy zjawiają się systematycznie. Nie tylko dlatego, aby poczuć ów smak przygody - dreszcz przenikający całe ciało przy pierwszym kontakcie z lodowatą kipielą, ale jak twierdzą także po to, by hartować swoje zdrowie. Ostatnim razem, zaraz potem jak usunęli lód z zamarzniętego przerębla, pierwszy do wody wszedł niekoronowany król lodowych kąpieli, pan Walerian Kogut. Za nim bardziej lub mniej ochoczo podążyli inni śmiałkowie - fot. 1.

Ponieważ prezes Walerian pierwszy zanurzył się w wodzie, to i pierwszy z niej wyszedł. Tyle że na lądzie spotkał się z jakimiś dziwnymi, wręcz niestosownymi uwagami ze strony pozostałych członków morsowego klubu. Ktoś tam bąknął, że powinien częściej kąpać się w domowej wannie, inny zrobił uwagę, że zalatuje od niego wonią śniętej ryby. Okazało się, że woda w przeręblu, zamiast klarownej przejrzystości, którą cechowała się dotąd, obecnie jest mętna, koloru brunatnego i na dodatek śmierdząca. Poza tym bryły wykutego z przerębla lodu charakteryzowały się żółto-brunatnym odcieniem - fot. 2. Początkowe podejrzenia, że może ktoś do przerębla wpompował zawartość jakiegoś szamba nie potwierdziły się, gdyż na śniegu nad brzegiem jeziora nie było widać żadnych śladów.

„Kurek” poinformował o zanieczyszczeniu wód Jeziora Lemańskiego Urząd Gminy Szczytno, a także pobrał próbkę wody do zbadania przez sanepid.

PS.

Między jeziorem a wsią Zielonka w ostatnim czasie wyrosło potężne osiedle złożone z domków rekreacyjnych. Wśród nich są także domy użytkowane przez okrągły sezon. Rozmawialiśmy z jednym z właścicieli takiej posesji. Twierdził on, że jego szambo jest całkowicie szczelne, na co miał zresztą stosowny atest, ale jak nam powiedział, nie gwarantuje za innych.

WAGA WADZE NIERÓWNA

Kawałek dalej za opisywaną poprzednio plażą nad Jeziorem Lemańskim, z szosy wiodącej na Mrągowo jest zjazd do wsi Zielonka. Przed tą miejscowością, nim wjedziemy na usytuowany pod drogą przepust wodny, natkniemy się m.in. znak drogowy określający dopuszczalny ciężar całkowity pojazdu, który może tędy przejechać - fot. 3.

Jak widać na fotografii, chodzi o 10 ton. Niby zwykła to rzecz, ale zastanawiające jest jednak to, że pod okrągłą tarczą tego znaku drogowego znajduje się prostokątna tabliczka z napisem, który mówi, że nie dotyczy on mieszkańców. Czyli jak to jest? Jeśli przejedzie tędy ktoś obcy samochodem o ciężarze większym niż owe 10 tysięcy kilogramów, to przepust się pod nim załamie, ale jak będzie miejscowym pędzącym w aucie ważącym drugie tyle, nic takiego się nie stanie?

GDZIE CI STRAŻNICY?

Choć mrozy nadal trzymają, to śnieg już nie sypie, dzięki czemu, mamy taką nadzieję, stan naszych miejskich dróg i chodników znacznie się poprawi. Jest po prostu czas, by ci bardziej opieszali także wzięli się do roboty.

W centrum miasta sytuacja została na ogół opanowana, ale na peryferiach nie wszędzie. Są takie ulice i chodniki, które nadal odcinkami leżą pod śniegiem. Dzieje się tak dlatego, że część właścicieli domków jednorodzinnych odśnieża swoje chodniki, inni zaś nie, no i tam trzeba brnąć w śniegu po kostki - fot. 4.

Na fotografii widać odcinek ul. Grudziądzkiej. Zaraz po opadach takich miejsc było jednak znacznie więcej. Między innymi nie odśnieżony pozostawał przez dłuższy czas chodnik przyległy do warsztatów ZS nr 1 (przy cmentarzu). Brnął przez niego pewien nasz Czytelnik i mocno się tym zdenerwował, i to do tego stopnia, że postanowił udać się do siedziby Straży Miejskiej. Nie po to, aby ta ukarała winnego zaniedbania mandatem, ale aby zdopingowała go do roboty, czyli do odśnieżania. Kiedy jednak dotarł na ul. Andersa zdumiony skonstatował, że drzwi do budynku są zamknięte na głucho i nigdzie nie widać ani jednego żywego strażnika - fot. 5.

Co gorsza, ani na drzwiach, ani gdzie indziej nie wywieszono informacji, gdzie się

oni podzieli.

- Kiedyś w „Kurku” były zamieszczane na przedostatniej stronie różne ważne telefony, w tym do Straży Miejskiej, ale teraz już nie są i szukaj wiatru w polu – skarżył się ów Czytelnik redakcji.

Cóż, siedziba została przeniesiona do budynku ratusza, o czym pisaliśmy wcześniej. Gdyby zatem nasz Czytelnik uważniej przeglądał gazetę, natrafiłby na stosowny artykuł.

Trzeba jednak dodać, że na szacownym gmachu nie ma, niestety, żadnej tabliczki, a drzwi przecież tu sporo. Jak się okazuje, strażnicy urzędują w byłych pomieszczeniach gminy Szczytno, konkretnie na I piętrze, w pokoju nr 110. Przy okazji spytaliśmy ich o sprawy związane z odśnieżaniem chodników, czy dużo wystawili w związku z tym mandatów.

- Na razie ograniczamy się jedynie do ponagleń oraz słownych reprymend – powiedział „Kurkowi” szef strażników Janusz Gutowski.

Dodajmy, że w obecnie zajmowanych pokojach przebywają oni tylko czasowo. Na razie lokale po gminnych urzędnikach są odpowiednio przygotowywane i jak informuje nas Urząd Miejski, dopiero po 30 stycznia będzie ostatecznie wiadomo, gdzie rozlokuje się Straż Miejska.

ŚNIEGOWE GÓRKI

Tam, gdzie chodniki i ulice są systematycznie i dokładnie oczyszczane, na ich styku powstają istne śniegowe górki. Właściciele posesji spychają bowiem śnieg z trotuaru w kierunku jezdni, zaś drogowy pług, gdy przejedzie ulicą, swoim lemieszem przepycha go z powrotem ku chodnikowi. Tym sposobem szlaki komunikacyjne przemieniają się w coraz to węższe wąwozy, okolone śniegowymi ścianami – fot. 6.

Gdy jeszcze napada, wkrótce nie będzie miejsca, w które ów śnieg można byłoby odłożyć. Rozwiązaniem w takim przypadku mogłoby być wywiezienie go gdzieś precz. Niestety, miasto nie zamierza, przynajmniej obecnie, gdziekolwiek wywozić nadmiaru zbitego białego puchu. Po pierwsze byłoby to dość kosztowne przedsięwzięcie, po drugie - nie ma w zasadzie gdzie go składować.

- Kiedyś, przed laty, śnieg był wywożony na miejską plażę, ale teraz, gdy zależy nam na czystości wód naszych jezior czegoś takiego nie zrobimy – powiedziała „Kurkowi” burmistrz miasta Danuta Górska.