Przez tydzień szóstoklasiści z SP 6 odbywali intensywny kurs nauki języka niemieckiego. Szkoleniowcami są ich rówieśnicy z niemieckiej szkoły w Rathenow.

Babcine masło

W ubiegłym roku, na początku czerwca, w Niemczech przebywała grupa ówczesnych szóstoklasistów z SP 6. Pobyt był efektem nawiązanej współpracy między dwiema placówkami oświatowymi i elementem wspólnie realizowanego programu. W tym roku nastąpiła jego druga część - rewizyta niemieckich dzieci w szczycieńskiej szkole.

- Zasada wymiany w obu kierunkach jest taka sama. Najpierw dzieci nawiązują współpracę drogą elektroniczną. Później się spotykają i przez tydzień realizują wcześniej przygotowany program - wyjaśnia dyrektor SP 6 Elżbieta Kulikowska.

Grupa niemieckich 12- i 13-latków przebywała w Szczytnie i okolicach ostatni tydzień. Pierwsze dni wraz z polskimi rówieśnikami spędzili w ośrodku wypoczynkowym "Rusałka" w Warchałach, a od czwartku do soboty - nastolatek cudzoziemski wraz ze swym polskim "opiekunem" mieszkał w rodzinnym domu tego ostatniego. Ukoronowaniem pobytu był wielki piknik rodzinny, zorganizowany na terenie SP 6 w sobotę 19 czerwca. Wcześniej dzieci zwiedziły Mazury i kilka miejsc poza ich granicami, między innymi Gdańsk.

Sporo emocji przysporzył im czwartek - dzień folkloru, spędzony w Chacie Mazurskiej.

- W Niemczech folklor oraz dawne obyczaje i tradycje są kultywowane, ale nie w taki bezpośredni, bliski sposób - mówi dyrektor z Rathenow Helga Hermann. - W naszej szkole na przykład nie ma folklorystycznego zespołu, w miasteczku nie ma takich miejsc - przyznaje. I musi być to prawda, bo gdy przyszedł czas na punkt kulminacyjny, kto żyw garnął się do... kija i wcale nielekkiej pracy. Wspólnymi siłami kilkudziesięciu młodych ludzi i ich opiekunowie zrobili... masło. Pod fachowym okiem Kazimiery Olbryś z Rudki przez dobrą godzinę ubijano gęstą, prawdziwą wiejską śmietanę w specjalnym urządzeniu zwanym kierzanką. Było przy tym sporo niepokoju - czy się uda... Udało! A później owo masło szybko znikało ze stołu, lądując najpierw na pokaźnych kromkach chleba, krojonego z solidnych bochnów, upieczonych wcześniej także dawnym, domowym sposobem. Dzieci zwiedziły Chatę, wysłuchały historii zgromadzonych tam eksponatów, przedstawianej przez członków Towarzystwa Przyjaciół Szczytna i nie byłyby sobą, gdyby własnoręcznie nie przekonały się, jak działają niektóre dawne urządzenia. Zabawa przy robieniu masła była przednia, głównie wtedy, gdy za kij od kierzanki chwytało ciało pedagogiczne, a podkreślić trzeba, że nikt się przy owym ubijaniu - nie obijał.

Halina Bielawska

2004.06.23