Tylko radny Krzysztof Pawłowicz nie udzielił absolutorium Zarządowi Powiatu. Dwóch radnych wstrzymało się od głosu, a trzech dalszych - nie głosowało w ogóle, bo na sesję nie przybyli.

Absolutorim bez trzech

O pieniądzach "starych"

Podstawę absolutorium stanowią sprawozdania z wykonania budżetu i działalności zarządu za rok ubiegły. W kasie - tak przynajmniej wynika z podsumowującej analizy - wygląda nieźle. Ubiegłoroczny dochód powiatu wynosił 36.130.264 zł i był o niespełna 40 tysięcy mniejszy od planowanego. Wydatki natomiast, zaplanowane na poziomie prawie 39,5 mln zł zrealizowano poniżej tej kwoty o blisko 4 mln zł, czyli zaledwie w 90,1%. Tym sposobem w kasie zostało 541,5 tysiąca zł nadwyżki budżetowej.

Na potrzeby oświaty powiat wydał 41,66% swego budżetu, czyli prawie 14,3 mln zł, o 2,5% więcej niż w 2002 roku. Bardzo mizernie wypadły inwestycje na które wydano zaledwie 4,7 mln zł, czyli 70,5% tego, co rok wcześniej. Na swoje własne diety 19 radnych, przy zatwierdzaniu budżetu przeznaczyło 200 tysięcy złotych, ale w ciągu roku dołożyli sobie dalsze 63 tysiące. Podobnie było z utrzymaniem starostwa. Wzrost wydatków planowany w początkowym budżecie, w porównaniu do wydatków roku 2002 (2.292.041 zł) był niewielki - różnica nie przekraczała 10 tysięcy złotych. Z czasem jednak apetyt i potrzeby wzrosły, bo ostatecznie na koniec roku na utrzymanie powiatowej administracji wydano 2.485.326 zł, czyli nie o 10 a o 200 tysięcy więcej.

Ani sprawozdanie z wykonania budżetu, ani też z działalności zarządu nie wywołały dyskusji. Jedynie radny Krzysztof Pawłowicz zgłosił kilka swych opinii, gratulując zarządowi i staroście samozadowolenia z wysokiej oceny, jaką zarząd sam sobie wystawił.

- Polityka budżetowo-finansowa i kadrowa obecnego zarządu nie pozwala mi na udzielenie absolutorium i sądzę, że koledzy radni poprą moje stanowisko - apelował radny Pawłowicz. Sam uczynił, co obiecał, ale większego posłuchu nie miał. Na 16 (z 19) obecnych radnych jeszcze tylko Kazimierz Oleszkiewicz i Włodzimierz Tarasiuk wstrzymali się od głosu. Tym sposobem, przy poparciu 13 radnych, starosta Kijewski i zarząd powiatu uzyskali absolutorium.

- Wynik głosowania oznacza, że wbrew temu, co pisze "Kurek Mazurski", koalicja w powiecie nie trzeszczy - podsumował przewodniczący rady Krzysztof Mańkowski, nawiązując do primaaprilisowej informacji o zmianach na najwyższym szczeblu powiatowej władzy.

O pieniądzach "nowych"

Znacznie więcej emocji niż absolutoryjne sprawozdania, wywołały zmiany w tegorocznym planie finansowym powiatu. Szczególnie wprowadzony w ostatniej chwili (nie wpisany nawet do przedstawionego projektu uchwały) wydatek 20 tysięcy złotych na przebudowę rozjazdu przy ul. Leśnej.

- Który radny tam mieszka i czy jest to zapłata za głosowanie nad absolutorium - pytał radny Pawłowicz, uzyskując odpowiedź od radnego Adama Żywicy: - W okolicy mieszka doktor Kasprowicz i siostra pana Pawłowicza, też lekarz!

- Ale nie przy tym rozjeździe - bronił swego Pawłowicz, zmuszając radnego Kasprowicza do zabrania głosu. Faktem jest, że od kilku lat, wielokrotnie monitował on o przebudowę owego rozjazdu, uważa bowiem, że jest on bardzo niebezpieczny i - jak twierdzi - wiele już wypadków i stłuczek miało tam miejsce.

- A za absolutorium głosowałem także i w ubiegłym roku - podkreślał Kasprowicz. - To panu się bardzo poglądy zmieniły od czasu jak został pan usunięty z zarządu - wytykał Kasprowicz Pawłowiczowi.

O pieniądzach "wciskanych"

Sprawozdanie z pobytu starosty w Chicago wywołało temat rozliczeń finansowych. Radny Pawłowicz dociekał, kto naprawdę zapłacił, bo pojawiły się na ten temat rozbieżne informacje.

- Starosta zapewniał, że zapłacił z własnej kieszeni, ale w protokole z posiedzenia Zarządu Powiatu zapisano, że ten zarząd postanowił, by koszty zostały pokryte z budżetu powiatu. Kto więc w końcu zapłacił? - pytał radny.

- Koszty pokrył w całości pan starosta - zapewniał przewodniczący Mańkowski.

Przy sprawie zaoceanicznego wojażu starosty natykamy się na pewną ciekawostkę. Z przywołanego przez radnego Pawłowicza protokołu zacytujmy trzy fragmenty: "Pan Starosta zaproponował, że weźmie udział w delegacji na własny koszt" [...] Członek zarządu powiatu Pan Zbigniew Kudrzycki stwierdził, że "Starosta Szczycieński jako członek oficjalnej delegacji, jedzie służbowo i będzie reprezentował interesy powiatu, nie może więc jechać na własny koszt" [...] "Zarząd Powiatu jednogłośnie postanowił, że koszty przejazdu i diety Starosty zostaną pokryte z budżetu powiatu". Niekonsekwencja (a więc i wątpliwości) widoczna jest jak na dłoni: raz starosta proponuje, że wyłoży z własnej kieszeni, a za chwilę, bo przecież jest członkiem Zarządu Powiatu, głosuje za tym, by powiat go wyręczył. Przy takich rozbieżnościach trudno się dziwić pytaniu Pawłowicza: jak to w końcu było z tymi pieniędzmi?

Halina Bielawska

2004.04.07