Oto komendant policji w Gorzowie skierował do sądu wniosek o ukaranie Jerzego Owsiaka za publiczne użycie słów niecenzuralnych. Zrejestrowano aż dwa brzydkie słowa: „pierdolić” i „kurwa”. Niebywała czujność władzy!

Uwaga! Brzydkie słowa
Jerzy Karaszkiewicz w filmie „Rejs”

Takich wyrazów, jak powszechnie wiadomo, nikt w Polsce nie odważyłby się użyć w miejscu publicznym, toteż, gdy trafi się taki parszywy odszczepieniec, karać należy go z całą surowością! Osobiście ciekaw jestem, jakich to słów używa pan komendant, kiedy przyjdzie mu ochota zakląć szpetnie, bo też różne zdarzają się sytuacje życiowe i czasem trzeba jakoś dać upust swojej złości. Czy pan komendant używa wówczas sarmacko-oficerskiego przekleństwa „wciórności”? A może bardziej po katolicku wykrzykuje „sapristi”, lub też za podpowiedzią wujka Dobra Rada (Mikulski w jednej ze scen filmu „Miś”) używa sformułowania „motyla noga”? Powiedziałbym, że ten sądowy wniosek to obrzydliwa hipokryzja, gdyby nie świadomość, że jest to po prostu najzwyczajniejszy objaw lizusostwa wobec władz, objaw jakże ostatnio popularny w policji (podobnie jak wycinanie konfetti).

Co do publicznego użycia słów wulgarnych, to przypomnę jedną z popularnych anegdotek o dawnych wyczynach Jana Himilsbacha.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.