Kilku uczniów Zespołu Szkól nr 1 przywróciło do dawnej świetności zabytkowy wóz strażacki z 1972 r., którym przez długie lata do pożaru jeździli druhowie z OSP Linowo. Teraz pojazd wygląda jakby dopiero zszedł z taśmy produkcyjnej i nadal będzie służył strażakom, ale już nie jako wóz bojowy.

Drugie życie żuka

Strażacy ochotnicy z Linowa przez długie lata mieli w posiadaniu lekki samochód gaśniczy marki ŻUK A-15. Pojazd liczący obecnie blisko pół wieku, na początku swej służby był nowoczesny, bo wyposażony w silnik górnozaworowy o 75 KM i pojemności silnika 2 105 cm3. Po latach ciężkiej służby dojechał do Szczytna o własnych siłach, ale odtąd stał na placu Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej i rdzewiał. Aż do roku 2015.

-Patrzyłem z żalem jak niszczeje - wspomina zastępca komendanta powiatowego PSP mł. bryg. Jacek Baczewski. Bądź co bądź stanowił on kawałek strażackiej historii. Pojazd widzieli także uczniowie ZS nr 1 i wówczas zrodził się pomysł, by go odnowić.

- Nasi uczniowie pod okiem nauczycieli Daniela Dunajskiego i Arkadiusza Chorążewicza stworzyli projekt odnowy żuka i zaraz zabrali się do prac renowacyjnych - wyjaśnia szef warsztatów przy ZS nr 1 Dariusz Kurz.

Przy silniku niewiele trzeba było robić, bo był sprawny. Poprzestano na rutynowej wymianie płynów, regulacji zapłonu i teraz motor chodzi jak zegarek, pali do pierwszego razu.

- Najwięcej roboty było z blachami, bo mocno przerdzewiały – wspomina Radosław Dąbrowski z klasy III „a”, jeden z uczniów zaangażowanych w remont żuka. Wspólnie z Arkadiuszem Kaczmarczykiem, Szymonem Grzegorczykiem i Pawłem Gwarą odnowili wszystkie klosze lamp (alarmowych, kierunkowskazów i pozycyjnych), wypolerowali ozdobne niklowane pierścienie wokół reflektorów, odrestaurowali kołpaki i nawet renowacji poddali opony.

- Wszystko to robiliśmy z zamiłowania do motoryzacji – wspomina Arkadiusz Kaczmarczyk. Dodaje, że choć wraz z kolegami został wyszkolony jako operator sterowanych komputerowo maszyn skrawających, musiał zająć się także... stolarką.

Okazało się, że w części bagażowo-osobowej strażackiego żuka drewniana podłoga była mocno zużyta i trzeba ją wymienić w całości.

- Ze stolarką chłopcy poradzili sobie świetnie – chwali uczniów Dariusz Kurz. Jedyne, co nie jest dziełem młodych zapaleńców, to odnowienie tapicerki ławy w przedziale bagażowym.

Obecnie pojazd prezentuje się tak, jakby dopiero zszedł z taśmy montażowej. Remont zamknął się kosztem ok. 5 tys. zł, ale w tego typu pracach najważniejsza i najdroższa jest robocizna, a ta była darmowa, bo wykonywana z pasji.

- Do pełni szczęścia brakuje tylko motopompy - mówi Jacek Baczewski. Ma jednak nadzieję, że da się znaleźć jakąś z lat 70., gdzieś z zakamarkach remiz OSP. Wraz z załogą wybrał miejsce, w którym będzie eksponowana odrestaurowana maszyna. Już wylano beton, a nad nim postawi się wiatę. Miejscowi leśnicy zaoferowali pomoc w uzyskaniu drewna.

Odnowionego żuka nie czeka tylko tkwienie pod wiatą. Po zarejestrowaniu jako zabytek, co jest w toku, będzie brał udział w strażackich piknikach i służył dzieciom oraz młodzieży jako pomoc dydaktyczna.

- Jeśli ktoś miałby taką fantazję, by do ślubu pojechać zabytkowym pojazdem strażackim, chętnie go udostępnimy - obiecuje Jacek Baczewski.

Marek J.Plitt{/akeebasubs}